W pewnym naszym sklepie zatrudniliśmy młodego sprzedawcę. Pierwszego dnia jego pracy klient poprosił go o sprzedanie połowy główki sałaty. Sprzedawca odmawiał. Klient był jednak konsekwentny i bardzo się upierał, więc chłopak poszedł na zaplecze spytać kierownika. Przychodzi i mówi:
- Panie kierowniku, jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.
W tym momencie ogląda się za siebie, a tam stoi klient i patrzy na niego, więc szybko dodaje:
- A ten miły Pan reflektuje na drugie pół główki.
Kierownik się zgodził, ale potem w czasie przerwy poszedł do sprzedawcy i mówi:
- No, chłopcze, mogłeś mieć niezłe kłopoty dzisiaj, ale wykazałeś się opanowaniem i refleksem, potrzebujemy takich ludzi jak ty w naszej sieci. Skąd w ogóle pochodzisz?
- Z Nowego Targu, proszę pana.
- A dlaczego stamtąd wyjechałeś?
- Wie Pan, to takie miasto bez przyszłości, same dziwki i hokeiści.
- Hmmmm, moja żona też pochodzi z Nowego Targu!!!
- Taaaaak, a w której gra drużynie?


W tym samym sklepie zakupy robiła wybredna klientka. Nic jej się nie podobało i kazała wezwać kierownika. Krótką z nim rozmowę, która jej nie uspokoiła, zakończyła uwagą:
- Niech mnie pan w dupę pocałuje.
- To jest sklep samoobsługowy, Szanowna Pani.


Do jednego z naszych sklepów przyszedł pijak i spytał sprzedawczynię:
- Przepraszam czy zna pani Zenka?
- Nie, nie znam.
Na drugi dzień przychodzi pijak i pyta tą samą sprzedawczynię:
- Przepraszam czy zna Pani Zenka?
- Nie, nie znam Zenka.
Sytuacja powtarzała się jeszcze kilka razy. Zdenerwowana sprzedawczyni zapytała kierowniczkę:
- Co mam robić: jeden facet upity pyta się mnie czy znam Zenka?
- No to dla świętego spokoju powiedz, że znasz.
Przychodzi pijak i pyta sprzedawczynię:
- Przepraszam czy zna pani Zenka?
- Tak znam.
Ucieszony pijak bierze piwo i mówi:
- To on zapłaci!


Do tego samego sklepu przyszła starsza pani i spytała:
- Czy są przeterminowane jogurty?
- Nie ma...
Na drugi dzień starsza pani znów odwiedziła sklep z takim samym pytaniem.
- Czy są przeterminowane jogurty?
- Nie ma... – odpowiedziała sprzedawczyni.
W rozmowie z kierowniczką panie ustalił, iż sprowadzą specjalnie dla staruszki przeterminowane jogurty. No i na trzeci dzień starsza pani przyszła do sklepu:
- Czy są przeterminowane jogurty?
- Tak są... ile podać?
Starsza pani wyciągnęła telefon komórkowy i wybrała numer:
- Czy to SANEPID!!!


Klientem jednego z naszych sklepów został pewien starszy Wietnamczyk od czasu, gdy w sklepie konkurencyjnym przeżył następujące zdarzenia:
- Dzień dobry ja chciał kupić karma dla kota.
Złośliwy sprzedawca odpowiedział:
- A masz pan ze sobą kota?
- Nie mam.
- Przyjdź z kotem to pogadamy!
Na drugi dzień Wietnamczyk prosił o karmę dla psa i sytuacja się powtórzyła. Zdenerwowany klient na trzeci dzień przyniósł papierową torbę i mówi do sprzedawcy:
- Niech pan włoży rękę.
- Po co?
- No wkładaj! – krzyczy zdenerwowany Wietnamczyk.
- Miękkie?
- Tak.
- Ciepłe?
- Tak.
- To dawaj dwie rolki papieru toaletowego.


Mały chłopiec czekając przy kasie jednego z naszych sklepów na robiącą zakupy mamę męczy się nad zadaniem domowym z matematyki. W końcu pyta kasjerkę:
- Proszę Pani, ile to jest 70 + 80?
- Złoty pięćdziesiąt.


Po paru dniach do sklepu zgłosiła się matka małego matematyka:
- Wczoraj mój synek kupił u pani kilo gruszek. Po zważeniu w domu okazało się, że brakuje prawie pół kilograma.
Na to ekspedientka:
- Trzeba było także zważyć synka.

Ostrzeżenie !!!

Po opuszczeniu naszej strony internetowej uważaj na swoje sny dzisiejszej nocy - jeżeli będziesz śnić o jaworze to czeka Cię jutro awantura w pracy, jeżeli jednak przyśni Ci się, iż stoisz pod jaworem to najbliższy miesiąc przyniesie wiele dobrego. (www.esennik.pl)